Dla mojej Pati. Miniaturka jest jaka jest. OC + Lucjusz + Severus. Enjoy.
Kocham Lucjusza Malfoya.
Jego długie blade arystokratyczne palce,
brwi unoszące się w geście pogardy, wyraz twarzy mówiący, ze jego nie da się
zaskoczyć, pewność siebie wynikającą z urodzenia i tradycji
Lucjusz stawia mnie pod marmurową kolumną.
Mówi - Długo kazałaś na siebie czekać. - z
charakterystycznym tonem lekkiego znudzenia.
Przyciska mnie do zimnego kamienia i łagodzi zimno swoim zaborczym pocałunkiem.
Jego ręce na mojej talii, zjeżdżające w dół, podwijające moją sukienkę.
Stanowczość, zaborczość, zdecydowanie
bijące z jego postaci.
-Na spotkania ze mną nikt się nie spóźnia.
- Mówi z wyrazem lekkiej pogardy.
-Nie jestem nikim Lucjuszu. - Odpowiadam
zmysłowym szeptem.
-Racja należysz do
mnie, więc nie możesz być nikim. - Odpiera z lekkim uśmiechem samozadowolenia.
- A teraz przejdźmy do konkretów. – Dodaje.
Jego ręce, te dłonie, którym nigdy nie
potrafiłam się oprzeć są wszędzie, muskają moje uda
ściskają stanowczo pośladki.
Nie kłopocze się ze zdjęciem sukienki.
Zrywa ja jednym ruchem. Delikatny jedwab pęka pod naporem jego siły.
Palcem wskazującym unosi mój podbródek.
Patrzę mu w oczy.
-Nie bądź taka nieśmiała. - Szepcze
lubieżnie. - Przecież jesteś tu bo tego chcesz.
-Zawsze robię to czego chcę. - Staram się
aby mój głos zabrzmiał twardo, ale pod jego spojrzeniem, pod tym dotykiem
roztapiam się jak czekolada. Przesuwa palcem wskazującym w zagłębienie mojego
dekoltu.
-Mmm, wiesz że lubię czerń. - Komentuje
obrzucając wzrokiem moją bieliznę. - Widzę, że jesteś przygotowana.
Nie wiem jak on to robi, nie musi mnie
nawet pieścić, bym była mokra, bym była gotowa dla niego.
-Sama nie wiem dlaczego tu jestem. - Mówię
cicho.
-A ja myślę, że doskonale wiesz. - Mówi i
prowadzi mnie do kanapy. Jest biała, skórzana najwyższej jakości, zimna.
-Zdejmij bieliznę. - Wydaje polecenie, a ja
nie potrafię mu odmówić. Za każdym razem tak jest.
Patrzę w te jego zimne stalowe oczy.
Wiem, ze jest bezwzględny.
Wiem, ze to chore zaborcze uczucie mnie
zniszczy.
Będzie szczęśliwie jeśli pochłonie tylko
mnie.
Lucjusz ma żonę i syna nieco młodszego ode
mnie.
A ja mam Severusa.
To boli najbardziej, bo wiem, ze otworzył
się na mnie, na mnie spośród wszystkich, a ja nie potrafiłam oddać mu się
bezgranicznie.
-Znowu myślisz. - Komentuje zimno Lucjusz
przyglądając się mojemu nagiemu ciału. - Nigdy nie rób tego tutaj, tutaj jesteś
moja. Tutaj nic poza nami nie istnieje. - Szepcze klękając przede mną i sunąc
dłońmi po moich udach.
Już nie pamiętam Severusa, Narcyzy,
Dracona.
Jest tylko on, ja i jego dłonie na mnie.
Dotyka moich piersi.
Jęczę cicho jeszcze lekko zawstydzona, wiem
że to już niedaleko do momentu, w którym będę go błagać, żeby mnie wziął –
tutaj, teraz.
Jego prawa dłoń zjeżdża powoli do mojej
cipki.
-Ależ ty jesteś wilgotna. - Mówi pocierając
moje najczulsze miejsce.
Nie musi robić nic specjalnego, wystarczy,
że go czuję przy sobie.
Nie przestaje, zadaje mi te słodkie tortury
czekając kiedy się ugnę, kiedy krzyknę jego imię, kiedy powiem dokładnie to,
czego on oczekuje.
-Weź mnie Lucjuszu! - Krzyczę, kiedy moje
ciało wygina się w spazmach rozkoszy, ale on mocno przytrzymuje mnie w pasie.
Nie przestaje mnie dotykać, pieścić.
Cała drżę, na przemian krzyczę i wręcz
szlocham z rozkoszy.
-Błagam Lucjuszu weź mnie. - Jęczę jak
dziwka pod naporem jego pieszczot. – Lucjuszu, Lucjuszu, Lucjuszu. - Jego
arystokratyczne imię wydaje się tu takie właściwe.
-Do kogo należysz? - Pyta władczo.
-Do ciebie kochany - Szepczę cicho
wyczerpana do granic możliwości.
Kładzie mnie na ogromnym szezlongu.
Rozbiera się z gracją.
Zawsze miałam sentyment do jego
srebrnobiałych włosów, które na tle jego nagości wyglądają oszałamiająco.
Kładzie się na mnie delikatnie, jakbym była
ze szkła, ale już wiem, ze to tylko pozory.
Wchodzi we mnie dręczącym, powolnym ruchem.
Wypycham biodra w przód by dać mu lepszy
dostęp.
-Nie tak szybko. – Syczy.
Po chwili wbija się we mnie szybko.
Mocno, aż do bólu.
Krzyczę z zaskoczenia.
Seks z nim za każdym razem jest inny.
Jest moim kochankiem.
Panem.
Przyjacielem.
Mistrzem.
Nigdy nie będzie naprawdę mój.
Przyciągam go do siebie nogami,
przynajmniej teraz będzie tylko dla mnie, tak blisko jak tylko się da.
Wyczuwa moja desperację, jego spojrzenie
łagodnieje.
Obdarza mnie pocałunkiem tak delikatnym i
emocjonalnym, że mam ochotę płakać ze szczęścia.
Porusza się we mnie powoli.
Dopiero kiedy zaczynam jęczeć, kiedy mój
oddech rwie się podążając za spełnieniem, przyspiesza.
Mocne pchnięcia rozpychają moje wnętrze.
...raz za razem...
...raz za razem...
Znów krzyczę wzywając wszystkich okrutnych
bogów, którzy dają nam przynajmniej te ulotne chwile razem.
Krzyczę jego imię.
Jego oblicze wyostrza się i tężeje, zawsze
dochodzi w ten sposób, wydając z siebie seksowne warkniecie, które doprowadza
mnie na skraj przepaści.
Opada na mnie swoim ciężarem i trwamy tak
chwilę.
Niedługo potem podnosi się, a ja wiem już,
ze to koniec naszego czasu.
Potem następuje pośpieszne zbieranie ubrań.
Oczyszcza mnie zwilżonym ręcznikiem, nigdy
nie robi tego różdżką. Mówi, że nie sprofanuje mnie nigdy podnosząc na mnie
różdżkę.
Pospieszny pocałunek.
Jeszcze jeden.
Nigdy tego nie przyzna, ale ja wiem, ze
jemu tez ciężko rozstać się ze mną.
Idę pospiesznie do domu.
Po drodze moja naprawiona jego różdżką
sukienka nasiąka drobnym deszczem.
Wchodzę i spoglądam na swojego mężczyznę,
na męża przypisanego mi aż do śmierci.
Patrzy na mnie z pogardą.
Podchodzi wolnym krokiem.
Wymierza siarczysty policzek.
-Z daleka czuję go na tobie. - Mówi niemal
wulgarnym tonem. - Jego sperma wciąż ścieka ci po nogach. Zawiodłaś mnie.-
Ostatnie zdanie wypowiada szeptem, odwracam się do niego plecami, pierwszy raz
podniósł na mnie rękę.
Nie mam ochoty płakać.
Wiem, ze jestem winna.
Ruszam do swojego gabinetu, ale za plecami
słyszę jeszcze dwa nienawistne słowa.
Ostatnie, jakie padają do mnie z jego ust.
-Avada Kedavra. - Nie czuję już nic.
Tak odeszła Katia Snape, z domu Black. Żona
Severusa Snape'a kochanka Lucjusza Malfoya.
Mam zawał. Czytam to kolejny raz i mam kurwa zawał! < tak, będę przeklinać!!!> To jest świetne, i dobrze o tym wiesz, bo Twój styl jest cudny, a ja Ci go zazdroszczę w pytkę Seva :( ALE.... ALE kurna no jak mogłaś to tak skończyć?! No jak mogłaś!!!!!! Ty znasz moją wersje i wiesz, jak powinno być, ale kurde nieee.... Jesteś okropną lafiryndą... Chociaż i tak Cię Kocham :D
OdpowiedzUsuńLiczę, że może wybłagam, żebyś napisała wreszcie coś konkretnego z SEVEM
twoja 4ever<3
Pozdro Ciotka!
pysiame
Świetna miniaturka. Masz niesamowity styl pisania. Dopiero dzisiaj znalazłam twojego bloga. Piszesz po prostu obłędnie!
OdpowiedzUsuńWiesz może kiedy dodasz kolejny rozdział opowiadania?
Weny!!!
Paulina ;)
Rozdział jest napisany w 60 %, powinnam go dodać około środy, jeżeli tylko gnębiwtryski nie pokrzyżują mi planów i nie pomieszają mi w mózgu :D. Pozdrawiam katia_black.
UsuńMiniaturka fantastyczna!
OdpowiedzUsuńDoprawdy, jestem pod wielkim wrażeniem.
Z początku myślałam,ze to Hermiona, ale potem "nie, Hermiona,ona nie mogłaby zdradzić męża", postać Katii zastanawiająca, intrygująca, aż chciałoby się przeczytać coś więcej!
Wielka szóstka z gigantycznym plusem.
Czekam tylko na więcej.
Weny.
Pozdrawiam,Lili.
Bu! Dziwko! :D (musiałam tym zacząć:D)
OdpowiedzUsuńMam takie... ja pierdole?!
Fajnie opisała emocje bohaterki, to jak to przeżywa i jak to się wszystko dzieję.
Masz trochę błędów, ale nie rzucają się w oczy :P
Generalnie podoba mi się jak wykreowałaś Katie, jej myśli, no generalnie całą postać.
Jednak jako, że jestem zakochana w Severusie, nie potrafię jej wybaczyć tego, że go zdradziła.
Na początku pomyślałam, że to iż ją zabił było przesadą, ale po chwili przyszły trzy słowa "Przecież to Snape!" :D
Ściskam
Mio:*