P.S. Polecam przeczytać dwie poprzednie miniaturki znajdujące się w zakładce Miniaturki, ponieważ składają się one jakby w całość :)
Mężczyzna siada na fotelu w gabinecie. Na jej fotelu. Tym,
który Ona sobie upodobała.
Wojna przegrana.
Stracił wszystko, nawet swoją zemstę.
Stracił wszystko, nawet swoją zemstę.
Deszcz dudni o parapet, niczym prześladowczy stukot jego
własnych upiorów.
Ten, który mu Ją odebrał... żyje.
Zapomniał o Niej.
On nigdy nie zapomni.
Nigdy.
-Lucjuszu... co teraz? – wątła blondynka, jego żona zagląda
przez drzwi do gabinetu.
-Odejdź – warczy mężczyzna. – Teleportujcie się z Draconem
do Francji. Ja mam coś do zrobienia – dodaje po chwili, sięgając po różdżkę.
Blondynka odchodzi pospiesznie, nie obdarzając go nawet
spojrzeniem. On nie odczuwa nic.
Wie, gdzie go odnajdzie. Jego klitka w Hogsmeade jest
strzeżona zaklęciami potężniejszymi niż te w Azkabanie. Jednak nie zamierza się
tam dostać. Ma wszystko zaplanowane.
To będzie jego triumf.
Ostatni.
Zginie zabierając ze sobą cały jego świat.
Deszcz moczy czarną pelerynę, ale zimno go nie dotyczy.
Nic nie może być chłodniejsze od lodu, który skuł jego
serce. Nic nie może mrozić bardziej niż szron, który pokrył wspomnienia o Niej.
Widzi swego wroga. Uradowanego, pełnego życia z kobietą u
boku.
Ale on dobrze się przygotował. Nie dał się zwieść.
Zabije tą szlamę, która rozgrzewa serce tego, który Ją
zabił.
Ona także nienawidziła szlam.
Tak wiele razy narzekała na przekonania, które jego wróg
chciał w Niej zakorzenić.
-Równość czarodziejów... też coś... – prycha pod nosem, tak
jak Ona to robiła.
Wróg go nie dostrzega.
Jego szczęście przyćmiewa mu zmysły, ale on to przerwie.
Dobywa różdżki.
Celuje w jego wybrankę.
-Avada Kedavra – syczy z nienawiścią.
Zielony promień dosięga celu.
Kobieta pada na brukowaną ulicę.
Mężczyzna napawa się upadkiem swego wroga. Rozpaczą i bólem
malującymi się na jego twarzy, kiedy życie gaśnie w oczach jego ukochanej.
Wychodzi z ukrycia, żeby stanąć przed nim.
-Przegrałeś Severusie – uśmiecha się cynicznie. Ona kochała
ten cynizm. – Tak jak i ja przegrałem, lata temu.
Wróg dobywa różdżki, lecz on tylko na to czeka, na ostatni
ruch, który pozwoli mu połączyć się z Nią.
-Avada Kedavra.
Te słowa brzmią dla niego jak muzyka.
Ona zginęła, padła pod tą różdżką.
Ten sam promień dosięgnie i jego.
-Przegrałeś podwójnie Severusie. Ja połączę się z Nią. Ty
zostaniesz ze swoim cierpieniem – szepcze, napawając się rozpaczą wroga i
upada.
Odpowiedź tego, który go zabił już go nie obchodzi.
Czuje jak jego własna, udręczona dusza odchodzi.
-Lucjuszu. – Słyszy Jej szept.
Otwiera oczy i widzi zarys Jej postaci.
-Katia? – pyta schrypniętym głosem, nie dowierzając, ze
nareszcie ma Ją przy sobie.
-Jestem kochany. Jestem – gładzi go po policzku. Jej dłoń
jest ciepła.
Jeśli to piekło, niech trwa przez wieczność, bo Ona jest
przy nim.
-Katia? – powtarza, wciąż nie wierząc.
-To tylko zły sen. Sen, kochany – kobieta wtula się w niego.
-Sen? – siada gwałtownie na kanapie, prawie zrzucając ją z
siebie. Ona podnosi jedwabną sukienkę. On naprawia ją ruchem swojej różdżki.
Nie. Nie. Nie.
To się dzieje.
-Muszę iść kochany – Ona składa pocałunek na jego wargach i
podąża do drzwi.
On nie pozwoli, żeby to się stało.
Tym razem nie pozwoli jej odejść.
Szarpie ją mocno za rękę i przyciąga do siebie.
-Nigdzie nie pójdziesz – zarządza władczo.
Jej brwi unoszą się w geście zdziwienia.
-Należysz do mnie – tłumaczy, kierując słowa prosto w jej
rozwarte usta. – Drugi raz cię nie stracę.
Teleportuje ich z głośnym pyknięciem. Potem drugi raz,
trzeci i czwarty.
Stają ramię w ramię przed niewielkim górskim domkiem.
-To nasze nowe życie – szepcze.
-Sądziłam, że się nie odważysz – Ona kręci głową z
niedowierzaniem. – Co z twoją rodziną? Co z Severusem? – pyta jakby ze
strachem, że on się rozmyśli.
-Do diabła z nimi – warczy, ale w kąciku jego ust czai się
uśmiech. Lekko cyniczny, taki, jaki Ona lubi najbardziej.
-Do diabła – powtarza po nim i robi pierwszy krok w kierunku
ich domu.
Pierwszy krok w kierunku ich nowego życia.
Też chcę taką miłość.Chcę aby i mnie pokochał taki mężczyzna jak Lucjusz ;-) :')
OdpowiedzUsuńWszystkie trzy części napisane są świetnie. Masz ogromny talent. Mało jest w internecie naprawdę dobrych opowiadań, a Twoje się do nich zalicza.
OdpowiedzUsuń